fot. Salezjański Ośrodek Misyjny w Warszawie

czwartek, 8 września 2011

witaj Peru!

No i jesteśmy w Peru! Obyło się bez wielkich przygód i spania na lotnisku w Paryżu. Na samolot zdążyłyśmy bez problemu, poza tym, że wylądowałyśmy w innym terminalu niż planowano lądować  i musiałyśmy pokonać trasę, którą miły pracownik lotniska określił jako: „10 minut spacerem”. Nie spacerowałyśmy, biegłyśmy. Ale zdążyłyśmy! Podczas lotu do Limy, niewyraźnym angielskim, pilot oświadczył, że mamy jakieś problemy i musimy wylądować w Gujanie Francuskiej i oczywiście-przepraszają i dziękują za zrozumienie…  Powód lądowania podano nam dość prozaiczny, zwłaszcza dla Polaków, którzy często korzystają z usług PKP- zabrakło wody w toaletach. 

Po siedemnastogodzinnej podróży, trafiłyśmy do najwolniej posuwającej się kolejki do odprawy, dzięki czemu Mirek, wolontariusz z Wolontariatu krakowskiego, czekał na nas wraz z chłopakami z Domu Księdza Bosco, aż 3h. Miło było jednak zobaczyć wielką flagę Polski zaraz po wyjściu z odprawy.

Dzisiejszy dzień minął spokojnie, na załatwianiu dokumentów w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i poznawaniu chłopaków z Domu, a przede wszystkim przełamywaniu bariery językowej!!Ksiądz Ryszard złamał co prawda dla nas wczoraj swoją zasadę porozumiewania się jedynie po hiszpańsku, ale już dziś nie było aż tak łatwo.  Wielkim wsparciem był dla nas dziś Mirek, po wizycie w Ministerstwie doceniłam nasze polskie urzędy! Chłopcy w Domu wypytywali nas o Polskę, podróż,  naszych chłopaków i wiele innych rzeczy…  Późnym popołudniem zapewnili nam przejażdżkę po Limie, aby wymienić pieniądze na tutejsze sole. Miasto jest głośne, bardzo zniszczone, panuje chaos, samochody jeżdżą totalnie jak chcą i kiedy chcą, ludzie sprzedają na ulicach owoce, ciastka, mięso itp. Na światłach, nikt nie myje szyb w samochodach, a jedynie sprzedawcy umilają kierowcom czekanie w korku, serwując im batoniki i inne słodkości.

To tyle informacji wstępnych, pisanych lekko bez ładu i składu. Dzis lub jutro wyruszamy z Doris do Piura.  Besos para todos!

3 komentarze:

  1. Oczekuję zdjęć, Aneczko!:) 3maj się!
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  2. Anka, no jesteśmy z Tobą i modlimy się!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ania, nawet nie wiesz z jaką przyjemnością czytam o Twoich pierwszych wrażeniach z Peru... Ściskam mocno :)

    OdpowiedzUsuń