fot. Salezjański Ośrodek Misyjny w Warszawie

poniedziałek, 3 października 2011

Niedziela w Bosconii

           Chodzę tutaj w niedzielę na mszę dla dzieci  o 9.00. O skupienie nie jest łatwo, ponieważ dzieciaków jest kilkaset. Pierwsza Komunia, oratorium, oratoria peryferyjne. Całą mszę trzeba uważać aby dzieci nie żuły gumy, nie jadły lizaków ani cukierków- tak tutaj nie wszyscy (nawet animatorzy) wiedzą, że w kościele nie można jeść. Nie mówiąc już o tym, że nie wszyscy wiedzą, że klęka się podczas przeistoczenia i że jest to najważniejszy moment Mszy Św. Jednak mimo wszelkich rozproszeń jest to moja ulubiona część tygodnia.  Dzieciaki śpiewają szybko wpadające w ucho piosenki, zespół gra w rytmach disco, ale to wszystko ma taki tutejszy klimat. Kobiety czekające
z małymi dziećmi po Mszy św. na Padre , aby je pobłogosławił, staruszki i całe rodziny oczekujące
z baniakami wody, aby ksiądz ją poświęcił, bo wierzą, że jak będą taką pić to wszelkie choroby  ustąpią. Kobiety i mężczyźni pozostający po mszy w kaplicy aby dotknąć krzyża, aby dotknąć także figury Matki Bożej Wspomożycielki Wiernych. Oni naprawdę wierzą, że Bóg jest ich jedyną
i prawdziwą nadzieją. I choćby po to, aby zobaczyć tę wiarę, warto było tu przyjechać. Niedziela jest także szansą dla nas, aby dać świadectwo Kim jest dla nas Jezus Chrystus, ponieważ mało młodzieży, mało animatorów  przystępuje do Komunii Świętej i przeżywa Eucharystię w skupieniu. Mimo to,  to Ci starsi mieszkańcy Piura są dla mnie wielkim świadectwem wiary.

Ponieważ podczas Eucharystii nie mam raczej takiej możliwości, Słowo Boże czytam przed mszą,  po polsku. Robię to także ze względu na to, że tutaj na niedzielnej mszy czyta się tylko jedno czytanie.  Bardzo uderzył mnie dzisiejszy fragment Listu do Filipian: „ O nic się już nie martwcie, ale
w każdej sprawie wasze prośby przedstawiajcie Bogu w modlitwie i błaganiu z dziękczynieniem,
a pokój Boży, który przewyższa wszelki umysł, będzie strzegł waszych serc i myśli w Chrystusie Jezusie” .
Kochani, bardzo wam dziękuję za modlitwę. Bardzo mocno ją czuję i wiem, że to ona  daje mi siłę i wytrwałość każdego dnia oraz sprawia, że mi się chce, że się nie poddaję. Kiedy jest trudno, idę do kaplicy i tam odnajduję spokój serca, albowiem „pokój Boży strzeże naszych serc i myśli”.
Proszę zatem o dalszą modlitwę, bo pracy jest wiele, wiele rzeczy chciałybyśmy zrobić i w wielu pomóc. Do tego potrzebna jest przede wszystkim modlitwa, bo „ nie siłą, nie mocą naszą, lecz mocą Ducha Świętego” możemy coś poruszyć w ludzkich sercach
.

2 komentarze:

  1. ¡Buenas noches!
    czytanie Twojego bloga, jest jak czytanie książki, której zawsze jest za mało! i czeka na kolejną część!
    ¡Mis atentos saludos!

    OdpowiedzUsuń
  2. Niezła impreza - ale jak wynika z dzisiejszego postu coś za coś.

    OdpowiedzUsuń