fot. Salezjański Ośrodek Misyjny w Warszawie

środa, 11 stycznia 2012

Takie tam, głupie tłumaczenie, PUES!

    
    Kochani wiem, że dawno nic nie pisałam, dlatego postanowiłam napisać kilka słów w ramach usprawiedliwienia. Ostatni czas jest dla nas bardzo pracowity, a przed nami jeszcze 4,5 tygodnia vacaciones utiles. Zaraz po świętach rozpoczęłyśmy akcję ulotkową dotyczącą wakacji. W tym roku Padre postanowił: ” bez samochodu”, piechotą, dom za domem. Od poniedziałku do piątku rano i popołudniu, razem jakieś 4-5h dziennie. O sylwestrze mogliście przeczytać na blogu mojej mentalnej siostry, więc nie będę się rozpisywać (www.doriswperu.blogspot.com). A później to już inwentaryzacja materiałów, ławek, salek, przenoszenie ławek, poszukiwania profesorów, sprzątanie boiska, zebrania, robienie karteli. Niestety do organizacji wszystkiego zostałyśmy tylko my i Padre, ponieważ reszta wspólnoty wyjechała. W zeszłym tygodniu ksiądz postanowił jednak wyruszyć  na dzielnicę jeszcze raz, tym razem z samochodem z zamontowanymi głośnikami krzyczącymi o zapisach na wakacje w Bosconii. Nikt poza mną i Padre nie ma prawa jazdy, także chcąc, czy niechcąc musiał wręczyć mi kluczyki mianując mnie „szoferką” Bosconii. Reakcja ludzi widzących gringę prowadzącą busa między slumsami , BEZCENNAJ Raz nawet udało mi się zakopać. Ale to chyba kara za niesłuchanie księdza mówiącego: ” na Adelanio Kurt Beert lepiej nie jedzcie, bo dużo piasku tam jest…”;) Niestety klerycy wydelegowani do pomocy podczas wakacji, przyjechali dopiero dzień przed oficjalnym ich rozpoczęciem, dlatego idąc za przykładem zeszłego roku, wywiesiliśmy rano wielki napis, że przepraszamy, ale rozpoczynamy w poniedziałek. Dodatkowe pięć dni było dla nas zbawieniem, jednak i tak w niedzielę położyłyśmy się spać o 4 rano kończąc ostatnie listy, kartele i przyklejając napisy. No i doczekałyśmy się słynnych wakacji w Bosconii. Dziś za nami drugi dzień. Nie uwierzycie, ale mam lekcje matematyki z dziećmi z 3 klasy podstawówki. Dzisiaj nie przyszła pani od komunikacji, więc miałam i toJ  W końcu na misjach wszystko jest możliwe. Zapisanych dzieci 600, jednak zapisy nadal trwająJ A w czwartek ruszamy w oratorium popołudniowym, w którym prawdopodobnie będę miała warsztaty ze śpiewu.  Jak uda mi się znaleźć chwilkę to napiszę coś więcej. Pozdrawiam was wszystkich gorąco i pamiętam w modlitwie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz