fot. Salezjański Ośrodek Misyjny w Warszawie

piątek, 14 października 2011

Nie przegap Boga


Z ostatnich nowości to: stało się, co było nieuniknione w Bosconii. Pisały o tym poprzednie wolontariuszki w książce pt. : ”Ślady na piasku”- szczepiłyśmy indykiJ Tak, tak, LALUNIA szczepiła indyki!  A było to tak… Siedziałyśmy sobie z Doris w pokoju ok 19.00 próbując trzeci dzień pod rząd dokończyć sprawozdanie dla xDyrektora, kiedy nagle zaczął dzwonić telefon stacjonarny, którego istnienia wcześniej nie zarejestrowałyśmy. Podnosząc słuchawkę domyślałam się, że to na pewno Padre. I nie pomyliłam się. Usłyszałam w słuchawce: „Chicas, gdzie jesteście, przecież wszyscy na was już czekamy na gospodarstwie!! Dziś szczepimy indyki”. Tego samego dnia Padre wkręcał mnie już, że mamy dyskotekę, więc stwierdziłam, że żartuje kolejny raz.  Okazało się, że jednak nie był to dowcip, więc ubrałyśmy się szybko i biegiem na gospodarstwo, które jest lekko oddalone od pozostałej części Bosconii. Okazało się, że „wszyscy” to tylko brat Raul i Padre, ponieważ reszta braci zdezerterowała. Wszystko działo się szybko, Padre zapytał kto się nie boi strzykawek, po czym nie czekając na odpowiedź zaprowadził mnie na stanowisko, gdzie musiałam zamaczać igłę w szczepionce i wbijać ją w rozwinięte prawe skrzydło indyka. Działaliśmy na dwie drużyny.  W mojej był Padre, który łapał indyki, Doris, która je trzymała i ja- nakłuwająca. Śmiechowo było, bo stwierdziłyśmy, że wszyscy nasi znajomi padli by ze śmiechu widząc nas przy tej pracy. Okazało się po czasie, że moje stanowisko było lepsze, ponieważ nie odczuwam żadnych jego skutków, gdy natomiast Doris bolą mięśnie rąk, ponieważ indyczki są dość utuczone, aby było co sprzedawać na święta!   
Jak już pisałam wcześniej, w Bosconii nie można się nudzić i każdy tydzień jest inny. W piątek brałyśmy udział w procesji z okazji Uroczystości M.B. Różańcowej wędrując z Bosconii, gdzie odbyła się Droga Krzyżowa, do kościoła parafialnego, gdzie uczestniczyłyśmy w adoracji i Mszy Świętej.
W sobotę natomiast musiałyśmy opuścić brata, któremu pomagamy zwykle w sobotnim oratorium, ponieważ Padre poprosił nas o pomoc przy ozdabianiu kościoła, a później o robienie zdjęć podczas chrztu, który przyjęło 60-cioro dzieci w wieku 0-8 lat. Poza tym-dziś Ksiądz miał wyjechać do Limy
i Cuzco na śluby wieczyste jednego z braci z naszej wspólnoty, jednak samolot, którym miał lecieć opóźniony był o jedyne 6h więc wrócił do domu śmiejąc się, że to na pewno wszystko przez nas. Ot Peru. Jak to skwitował brat Jose z Hiszpanii: „mówili mi: w Peru jest INACZEJ”.  Nas za to czekała niespodzianka w postaci zamontowanego w pokoju podgrzewacza do wody. Do tej pory w pokoju wolontariuszek była bowiem tylko zimna woda, ale od dziś mamy i ciepłą. Tyle to  peruwiańskich nowości.


Na koniec chciałabym się podzielić z wami pewną refleksją. Czytam w ostatnich dniach książkę pt: „Dziennik pisany mocą” Marcina Jakimowicza- polecam swoją drogą gorąco! Fragment, który mnie poruszył głęboko mówił o przyjściu Boga do człowieka. Autor mówi bowiem mniej więcej takie słowa: „Nie przegap przyjścia Boga! Żydzi oczekiwali bowiem Króla, a zobaczyli dziecko”. Jadąc tutaj wiedziałam, że mam pracować z dziećmi, dawać im miłość,  zobaczyć w nich Boga, dla którego wyjechałam z ukochanego kraju i dla którego zostawiłam ukochane osoby. Dzieci są cudowne. Rozrabiają, śmieją się, płaczą, całują nas, przytulają, nie słuchają, krzyczą. Jak to dzieci. Nie trudno zobaczyć w nich Miłość Stwórcy.  Trudniej mi dostrzec Boga w tych wszystkich młodych, aczkolwiek trochę starszych od moich małych podopiecznych, ludziach. W tych animatorach, na których się tak denerwuję. W tych, którzy nie przychodzą na czas i w tych, którzy nie spełniają danych obietnic. To właśnie tutaj zaczyna się MISJA. Dostrzec w nich Boga, a później pomóc im, aby sami odkryli Go
w sobie.

1 komentarz:

  1. Jakie piękne słowa o MISJI!
    Wyobraziłem sobie szczepienie indyków, no nie powiem, troszkę dziwne. :P :P
    A tak w ogóle w poprzednią niedzielę widziałem Twoją mamę! Ale jesteście do siebie podobne. I takie radosne :)

    OdpowiedzUsuń