13 tysięcy kilometrów odległości, 7 godzin różnicy czasu. Setki rozmów na skype, setki napisanych maili, tysiące napisanych smsów i setki odmówionych dziesiątek różańca…
Rok temu o tej porze zastanawiałam się pewnie, czy związki na odległość mają sens. Bo przecież niby wiem, że mają. Przykład mam w domu. Przez 35 lat małżeństwa, mój tata wypływał już kilkadziesiąt razy w rejs. Ale to co innego. Rodzice są małżeństwem. A młodzież powie, że przecież tyle fajnych dziewczyn na świecie, że nie warto się męczyć i czekać na żadną aż 10 miesięcy. Ale On twierdzi, że będzie czekał, bo czuje, że warto…
Moi animatorzy, po 7 miesiącach, nadal nie mogą zrozumieć jak mogłam zostawić chłopaka w Polsce. Mówią, że na pewno spotyka się z innymi kobietami i pewnie znajdzie sobie kogoś i nie będzie czekał. A ja niezmiennie odpowiadam im, że nie mają racji. I wiecznie pytają skąd to zaufanie, bo przecież nikomu nie można AZ tak ufać. Nic bardziej mylnego. Można zaufać. Przede wszystkim Temu, który stworzył świat i czas, który zapala gwiazdy na tym samym niebie, bez względu na to, czy patrzysz na nie w Polsce, czy w Peru. Temu, który rodzi się i w Polsce i w Peru. Temu, który zmartwychwstaje i dla Polaka w Polsce, dla Peruwiańczyka i dla Polaka w Peru. Możesz Mu zaufać i uwierzyć, że twoja ludzka miłość powierzona Jego woli i Jego trosce, będzie trwać mimo odległości i rozłąki. A taka powierzona Mu miłość daje pokój i radość… A tęsknota? Tęsknota umacnia i uczy wytrwalosci. Bo jak to powiedzial mi kiedys pewien madry pan: ¨jesli cos jest trudne, jest piekniejsze¨.
Za te wszystkie rozmowy, smsy, maile, modlitwy. I za to, ze powiedziales, ze warto- dziekuje:*
to ja dziękuję :* Kocham Cię! :*
OdpowiedzUsuńFajne świadectwo, dzięki! :)
OdpowiedzUsuń