fot. Salezjański Ośrodek Misyjny w Warszawie

czwartek, 17 maja 2012

szare eminencje


Klimat w pracy, atmosferę w szkole, tworzą ludzie. To oni są najważniejsi. Podobnie w Bosconii. Ksiądz Dyrektor, bracia, wolontariuszki. Ale oni się zmieniają, przychodzą i odchodzą. A Bosconia to także szereg osób, które pracują tu od wielu lat i, mimo że czasem przechodzą niezauważone, bez nich to dzieło nie byłoby takie samo.

Pani Mary Tavara. Księgowa. Prawa ręka Padre Pedro. A właściwie prawa ręka wszystkich. Bez niej nie wyjdą stąd żadne pieniądze, ani nikt nie dostanie kieszonkowego. Bez niej nie odbędzie się żadna impreza, bez niej nie ma nawet menu na uroczysty obiad we wspólnocie. Ona sprzedaje mleko i indyki. Ona prowadzi lekcje i nazywana jest przez swoich uczniów „drugą mamą”. Nigdy nie wychodzi z Bosconii o wskazanej porze, zawsze później. Mama dwóch synów. Zawsze uprzejma i zarażająca otoczenie swoim ciepłem i optymizmem, a jednocześnie trzymająca wszystkich krótko, także Salezjanów.


Carlos. Psycholog. No właśnie…psycholog? Asystent księdza Piotra? Prowadzi lekcje, rozmawia z uczniami, prowadzi ankiety powoEaniowe, warsztaty, sprzedaje indyki, ustawia krzesła, robi gazetki okazjonalne, sprzedaje popołudniami mleko, jeździ po zakupy, na spotkania na uniwersytecie i w urzędzie miasta. Zawsze wychodzi z Bosconii prawie ostatni. I przychodzi nawet, kiedy ma wolne.

Mery. Sekretarka. Pierwsza, którą odwiedzają ludzie wchodzący do Bosconii, ponieważ jej biuro jest pierwsze. Najwięcej razy w ciągu dnia odpowiada na telefony i często słychać jedynie jej: „si Padre, voy” (tak, księże, już idę). Mistrzyni w robieniu list i tabelek w wordzie, a także w ich poprawianiu. Organizatorka imprez pracowniczych, dzwoni dzwonkami na lekcje i przerwy. Popołudniami czeka, aż otworzymy jej bramę, za którą czeka zawsze jej narzeczony na motorze. Pracownicy mówią o niej: „la mas gordita en Bosconia” (najbardziej grubiutka w Bosconii).



Panie Ena i Balbina. Ksiądz Piotr zapytał kiedyś tej pierwszej: „kto jest najważniejszy w Cetpro”? „Ksiądz Dyrektor”- odpowiedziała grzecznie. „nie, to pani jest najważniejsza, ponieważ z panią jako pierwszą stykają się ludzie, którzy tu przychodzą”. Nasza kochana, wiecznie uśmiechnięta portierka i sprzątaczka. Swoim słodkim, cieniutkim i dziecinnym głosem przebija nawet mój. Pracuje po stronie szkoły. Oratorium i ogród to działka pani Balbiny. Kobieta widmo. Ma przy sobie wszystkie klucze. Chcesz ją znaleźć? Powodzenia. Oratorium duże. Zamiata, podlewa ogród, myje okna, sprzedaje limonki, a czasem, kiedy trzeba także gotuje.


Pani Jannet. Kucharka we wspólnocie. Najbardziej cierpliwa i pomysłowa kobieta pod słońcem. Wymyślić tyle potraw z indyka, co ona. Nie lada wyzwanie. Gotuje, sprząta w domu, pierze braciom i księżom, prasuje, sprzedaje mleko. Cierpliwie znosi wszelkie zachcianki jedynie mrucząc coś pod nosem, kiedy się zdenerwuje. Czasem dochodzi do naszych uszu jej śpiew albo „tak córeczko?” w odpowiedzi na telefon od córki, który dzwoni kilka razy dziennie.


Jose. Ogrodnik. Zakrystianin. Odpowiedzialny za baseny. Były uczeń techniki komputerowej w naszym Cetpro. Wiecznie zamyślony i zasłuchany w swojej mp3. Jest w Bosconii 7 dni w tygodniu. Kiedy trzeba zabija też indyki i prowadzi traktor. Zawsze można na niego liczyć, jeśli np. chcesz się pozbyć z klatki martwego ptaka.

Luis. W  moim telefonie zapisany jako:” Luis Almacen”, czyli Luis magazyn. Niestety od niedawna nie pracuje już w Bosconii. Niestety albo stety, ponieważ poszedł do seminarium(nie salezjańskiego). Jedyny, który wiedział prawie wszystko w Bosconii. Wiedział czego gdzie szukać w licznych magazynach znajdujących się w Bosconii, znał prawie wszystkie klucze. To jego prosiło się o kredę, taśmę, ciastka dla dzieci, papier toaletowy, pocięcie jakiś kserówek, naprawienie zamka w drzwiach, wody w toalecie itp. Kiedy było trzeba szedł nawet na stację kupić wolontariuszkom butlę gazową. W niedzielę prowadził grupę przygotowujących się do bierzmowania. Zawsze wychodził do domu ostatni.

Jest jeszcze jeden profesor, ktory pracuje w Bosconii od kilkunastu lat. Ale niestety odnalazl mojego bloga i tlumaczy sobie kazdego posta, wiec nie bede o nim pisac:) Saludos P.S.

1 komentarz:

  1. heh, wystarczyło opisać go naszymi kodami np tym z ka przed każdą sylabą, albo usunąć polskie znaki :)

    OdpowiedzUsuń